Profil użytkownika aiczka
Bardzo fajny film dla tych, którzy mają ochotę na odrobinę rozrywki a Star Treka znają i lubią ale ze zdrowym dystansem. Słowem dla tych, których widok ... (tu się kryje spoiler) Przeczytaj spoilery +
:)
Pozytywne zaskoczenie na wielu polach. Tak się złożyło, że dotąd oglądałam Cumberbatcha w rolach cichych, niepozornych osób a tutaj błyszczy w roli bezczelnego, ściągającego na siebie uwagę socjopaty. Fantastyczna i przygodowa fabuła może rozczarować kogoś, kto oczekiwałby klasycznych zagadek kryminalnych, w których rozwiązywaniu mógłby wziąć udział. Tu jest miejsce tylko na podziwianie Sherlocka - ale to tak jak w książkach :)
Podoba mi się, że Sherlock, błyskotliwy w jednych dziedzinach, w innych upośledzony. Niby umie wysłać SMSa jednocześnie do wszystkich dziennikarzy na konferencji, ale popularność zdobywa dopiero dzięki blogowi Watsona. Świetny jest też Watson, który odgrywa rolę nie tylko gapowatego pomocnika ale też damy w niebezpieczeństwie, adrenalinowego ćpuna, prawdziwego twardziela i wrażliwca, którego pociągają osobowości patologiczne.
Humor, atmosfera i pędząca akcja wciągnęły mnie na tyle, że nie miałam czasu zauważyć, jakie to wszystko bajkowe i nieprawdopodobne.
Bardzo udana adaptacja, jednocześnie wierna oryginałowi i wnosząca nową jakość. Romola Garai gra może nieco współcześnie i komediowo, ale sprawia to sympatyczne wrażenie. Niezwykle podoba mi się sposób, w jaki przedstawiono relacje Emmy i pana Knightleya. Od początku przekomarzają się w duchu "kto się czubi ten się lubi", jak równy z równym a nie jak uczennica z nauczycielem. Ich uczucie staje się dzięki temu bardziej naturalne i bez tej pewnej nuty perwersji, co zwykle :) Mnie to przekonało, ktoś inny może poczuć niedosyt.
Przyjemna, poprawna ekranizacja powieści.
"Czekolada 2", tym razem ze szczyptą curry. Bardzo sympatyczna, ciepła propozycja dla tych, którzy lubią filmy o gotowaniu.
Może to i nic specjalnego, ale doceniam fakt, że w amerykańskim filmie nie wymyślono własnej historii typu wielka, emocjonująca akcja, w której nasi bohaterowie ścigają pociąg, w którym z Mona Lizą w objęciach ucieka sam Hitler. Zamiast tego mamy dużo bardziej realistyczną - nie tylko "opartą na faktach" ale nawet tak wyglądającą - historię, w której wojna to szereg mniejszych wydarzeń, przypadkowych, smutnych lub zabawnych spotkań, w której ludzie giną bo mają pecha itp. Do tego nowy dla mnie kawałek historii i możliwość uzmysłowienia sobie jaką skalę osiągnęło hitlerowskie "zbieractwo", które my zwykle widzimy z perspektywy wywiezienia zbiorów tego czy innego konkretnego muzeum. Ogólne więc oceniam film pozytywnie.
To może nie jest moja ulubiona ekranizacja, ale zdecydowanie coś w sobie ma - jakiś własny styl. Chociaż zawiera konieczne skróty fabularne, daje radę oddać sens powieści. Może finałowa scena, w której bohaterka biega przez miasto w tę i we w tę, jak, nie przymierzając, bohater "Gdyby jutra nie było", trochę jest przesadzona, ale jest to jakaś wizja.
Film jest ekranizacją klasycznej powieści, ma tradycyjną formę i przedstawia kluczowe wydarzenia i postaci zgodnie z pierwowzorem, trudno mi więc oceniać go jako niezależne dzieło. Niestety oznacza to niską ocenę. Zrezygnowano z wielu zdarzeń i części postaci - to można zrozumieć, bo inaczej nie udałoby się zamknąć historii w półtorej godziny. Ale jednocześnie pozbyto się tego, o co w tym wszystkim chodzi - ciągłej gry pomiędzy "właściwe" i "nie na miejscu", skrupułów i ich braku, dualizmu światowych Crawfordów, w których budzą się czasem uczucia, zawiłości hierarchii społecznej. Postaci zdegradowane do roli drugoplanowych nie mają w ogóle okazji by zaprezentować swój charakter. Ciekawym pomysłem jest nagłe ożywienie sennej lady Bertram pod koniec filmu. Myślę, że jeszcze ciekawiej byłoby, gdyby tę postać od początku budowano jako niby senną i niezainteresowaną a w istocie spostrzegawczą i sprawczą. W obecnej formie odbiera się to raczej jako dysonans.
Pozytywne zaskoczenie - bardzo dobry film. Część bohaterów ma nieco gumowe buzie, ale to taki szczegół, który można zaakceptować, podobnie jak akceptuje się umowną scenografię w Dogville czy nierealistyczny wygląda bohaterów kreskówek. Ciekawa muzyka, dziś o taką trudno w kinie.
To jeden z tych lepszych filmów o X-menach. Przeczytaj spoilery +
.Drax Niszczyciel - Chodzący Słownik Synonimów jest wieczną niespodzianką i wymiata :)
Bardzo to kiepskie, jak początek drugiej serii podrzędnego serialu, w którym znajomi bohaterowie pojawiają się tylko na chwilę potrzebną by zginąć.
Widziałam tę historię już parę razy, ale, no, przecież trzeba to jakoś aktualizować. Trudno, żeby młodzież stale oglądała bohaterki z tapirem na głowie, żyjące w świecie bez internetu :) Bardzo sympatyczny film ze stosunkowo przekonującymi bohaterami.
Nie najgorsze kino czysto rozrywkowe. Podoba mi się, że gdy moda każe wszystko w bajce powykręcać do góry nogami, ktoś odważa się pokazać klasycznie brzydkie czarownice. I że jak taka ucieka, to np. rzuca grzebień z którego wyrasta las (no, prawie). To właśnie o takich mi opowiadano a dotąd nie widziałam :)
Fajna muzyka a scenariusz może nie za skomplikowany, ale za to składny (w porównaniu np. do "Nieustraszonych braci Grimm").
No, trzeba powiedzieć, że to taki fajny film dla kobiet :)
Tylko ta namolnie pojawiająca się w snach Logana Jean jest jakaś smętna i nieprzekonująca, jak cały ich quasiromans z poprzednich filmów.
Ja nie miałam dużych oczekiwań, więc mi się podobało. Bardzo zabawny film ze sporą (ale nie przesadną) liczbą nawiązań do innych filmów. Przeczytaj spoilery +
Jak dla mnie - bardzo solidne kino rozrywkowe, zdecydowanie lepsze niż "X-Men" czy "X-Men 2". Nakręcone bardziej jak film walki niż film o supermocach, dynamiczne, z fajnymi ujęciami. Nawet drugoplanowi bohaterowie mają odrobinę charakteru a nie tylko wypełniają tło, jak Storm czy Cyclops w "X-menach".
Dobra, nastrojowa ekranizacja klasycznej powieści, z dbałością o niosące osobną treść szczegóły. Douglas Booth w roli dorosłego Pipa mnie nie zachwycił, w przeciwieństwie do Oscara Kennedy'ego, który wcielił się w jego dziecięcą wersję. Świetne były też role Shauna Dooleya i Davida Sucheta.
Fajny, rozrywkowy film sensacyjny z solidną dawką poważnie pokazanej przemocy. Uwagę zwraca dość śmiałe posunięcie polegające na pokazaniu młodych bohaterów jako autentycznych brutali, posługujących się prawdziwą przemocą (a nie tylko zabawnie walących kogoś w nos) a jednocześnie nadanie temu komediowego kontekstu... Ale może "Kick-Ass" już przetarł ten szlak?
Chyba za długo zwlekałam z oglądaniem tego filmu :) Oprócz zwiastuna, w którym pokazano wszystko co najlepsze pojawiły się te wszystkie pozytywne opinie no i... się rozczarowałam :) Jakoś tak spodziewałam się większego nasilenia ostrych żartów no i chyba przejadło mi się trochę "ratowanie świata". Akurat Sherlock Holmes mógłby też rozwiązać bardziej zwyczajną zagadkę. Naprawdę ten film miał do mnie pecha :)